człowiek

W 2008 roku Rosjanin Dimitry Agarkov dostał ze swojego banku propozycję podpisania nowej umowy na kartę kredytową.

czytaj dalej
Mężczyźnie propozycja się nie spodobała, więc postanowił, że doda do niej od siebie "drobny druczek", podpisze umowę i odeśle z powrotem do banku. Bank podpisał umowę i nie zauważył dodanego druczku. Agarkov został pozwany przez bank, jednak sąd przyznał rację Rosjaninowi.
Trik Agarkova polegał na tym, że zeskanował on dokument banku i dokonał zmian, dopisują w nim drobnym druczkiem swoje wymagania.
Wybrał opcję „0 procent” i „bez opłat” od karty kredytowej, dodając do umowy, że klient „nie jest zobowiązany do zapłaty żadnych opłat i prowizji wynikających z taryf banku”. Jednak bank nie doczytał wprowadzonych „zmian”, gdy podpisywano umowę i poświadczono dokument, a potem wysyłał temu człowiekowi kartę kredytową. Zgodnie z umową, bank wyraził zgodę na nieograniczony kredyt, powiedział prawnik Agarkova, Dmitrij Michalewicz, podczas rozmowy z gazetą Kommiersant.
„Otwarta linia kredytowa była nieograniczona. Mógł sobie pozwolić na zakup wyspy gdzieś w Malezji, a bank musiał by zapłacić za to zgodnie z prawem" - dodał Michalewicz.
Trik Agarkova polegał na tym, że zeskanował on dokument banku i dokonał zmian, dopisują w nim drobnym druczkiem swoje wymagania.
Wybrał opcję „0 procent” i „bez opłat” od karty kredytowej, dodając do umowy, że klient „nie jest zobowiązany do zapłaty żadnych opłat i prowizji wynikających z taryf banku”. Jednak bank nie doczytał wprowadzonych „zmian”, gdy podpisywano umowę i poświadczono dokument, a potem wysyłał temu człowiekowi kartę kredytową. Zgodnie z umową, bank wyraził zgodę na nieograniczony kredyt, powiedział prawnik Agarkova, Dmitrij Michalewicz, podczas rozmowy z gazetą Kommiersant.
„Otwarta linia kredytowa była nieograniczona. Mógł sobie pozwolić na zakup wyspy gdzieś w Malezji, a bank musiał by zapłacić za to zgodnie z prawem" - dodał Michalewicz.

Dodano: 13.02.2022
autor: Jackson

Padli ofiarą okrutnego eksperymentu. Smutna historia Davida, Boba i Eddy'ego.

czytaj dalej
Robert Shafran przeżył szok już podczas pierwszego dnia studiów w Community College w Sullivan w stanie Nowy York. Był zdezorientowany i zaskoczony, gdy zupełnie nieznane mu osoby serdecznie witały się z nim, ściskając go, przybijając mu piątki, oraz, co najdziwniejsze, nazywając go „Eddy”.
Wszystko wyjaśniło się, gdy student poznał swojego współlokatora, Michaela Domitza. Nowy kolega wyjaśnił mu, że w zeszłym roku dzielił pokój z niejakim Eddym Gallandem, który nie dość, że wyglądał jak Robert, to jeszcze tak samo się poruszał, mówił, a nawet zachowywał. Okazało się, że z nieznajomym łączy Roberta także data urodzenia oraz fakt, że obaj zostali adoptowani. To nie mógł być przypadek. Michael zdecydował, że bliźniaczo podobni młodzi mężczyźni koniecznie muszą się spotkać.
- Te same uśmiechy, włosy, ekspresja - to sobowtóry! - opowiada Domitz w filmie dokumentalnym Toma Wardle’a, zatytułowanym "Three Identical Strangers". Produkcja zdobyła specjalną nagrodę jury na Festiwalu Filmowym w Sundance.
Gdy doszło do spotkania, nie było wątpliwości, że Robert i Eddy są braćmi rozdzielonymi po narodzinach i adoptowanymi przez dwie nieznające się rodziny.
Przypadek nagłośniły lokalne media. Krótko po tym, jak sprawa ujrzała światło dzienne z Robertem i Eddym skontaktował się ich rówieśnik, David Kellman z Queens, który wyglądał, mówił i zachowywał się jak oni. Zaginieni bracia okazali się być nie bliźniętami, a trojaczkami.
Cała trójka miała ze sobą wiele wspólnego, od gustu kulinarnego po ulubioną markę papierosów. Natychmiast między zawiązała się nić porozumienia.
- Nasze pierwsze spotkanie to kompletny surrealizm - przyznaje Robert - Ale była to radość, jakiej nie doświadczyłem jeszcze nigdy w życiu.
Bracia zamieszkali razem i zapisali się na te same kursy na uczelni.
Szczęśliwe odnowienie rodzinnych więzów nie kończy historii trojaczków. Dramatyczny zwrot akcji miał dopiero nadejść. Chłopcy szybko odkryli, że byli ofiarami okrutnego eksperymentu. Za ich rozdzielenie odpowiada Peter Neubauer, psychiatra z Nowego Jorku. Lekarz wykorzystał dzieci do weryfikacji teorii "natura vs. wychowanie". Ani Neubauer, ani agencja adopcyjna nigdy nie powiadomili rodzin o tym, że adoptowani przez nie chłopcy mają braci. Wiedziały jedynie, że adoptowani malcy biorą udział w badaniach nad rozwojem.
Trojaczki były obserwowane przez całe życie. Raz w roku każdy z chłopców poddawany był badaniom i testom w Child Development Centre na Manhattanie, które w późniejszym czasie połączyło się z organizacją The Jewish Board. Eksperymentatorzy filmowali testy, wywiady z chłopcami oraz ich rodzinami.
Claire Kellman, przybrana mama Davida, we wspomnianym filmie dokumentalnym zdradza pewne zastanawiające informacje z życia syna:
- David bardzo wcześnie zaczął mówić. Pamiętam, jak budził się i powtarzał, że ma brata. Wszyscy rozmawialiśmy o tym jego wyimaginowanym bracie - wspomina kobieta.
Adopcyjni rodzice całej trójki byli wściekli na badaczy, gdy prawda wyszła na jaw. Niewiele jednak mogli zrobić, gdyż najwyraźniej w owych czasach prawo nie zabraniało przeprowadzania eksperymentów podobnych do tego, który przeprowadził dr Neubauer ze swoim zespołem.
Niestety, jeden z braci, Eddy, w wieku 33 lat odebrał sobie życie. Mężczyzna cierpiał na głęboką depresję. Robert i David do tej pory oczekują na przeprosiny od organizacji Jewish Board. Domagają się także odszkodowania oraz dokumentacji z badań, w których uczestniczyli. Jewish Board odmówiła udziału w filmie przedstawiającym losy braci, wydała za to oświadczenie, w którym czytamy, że nie popiera działań doktora Neubauera oraz docenia fakt, że film stworzył okazję do publicznego dyskursu na ten temat i być może zachęci inne osoby do wglądu do swoich danych.
Profesor Nancy Segal, psycholog i autorka książki "Accidental Brothers" spotkała się z doktorem Neubauerem niedługo przed jego śmiercią. Jak wyznała w rozmowie z The Times, najbardziej uderzyło ją to, że badacz nie okazał żadnej skruchy z powodu tego, co zrobił. W dalszym ciągu uważał, że postąpił słusznie.
Wszystko wyjaśniło się, gdy student poznał swojego współlokatora, Michaela Domitza. Nowy kolega wyjaśnił mu, że w zeszłym roku dzielił pokój z niejakim Eddym Gallandem, który nie dość, że wyglądał jak Robert, to jeszcze tak samo się poruszał, mówił, a nawet zachowywał. Okazało się, że z nieznajomym łączy Roberta także data urodzenia oraz fakt, że obaj zostali adoptowani. To nie mógł być przypadek. Michael zdecydował, że bliźniaczo podobni młodzi mężczyźni koniecznie muszą się spotkać.
- Te same uśmiechy, włosy, ekspresja - to sobowtóry! - opowiada Domitz w filmie dokumentalnym Toma Wardle’a, zatytułowanym "Three Identical Strangers". Produkcja zdobyła specjalną nagrodę jury na Festiwalu Filmowym w Sundance.
Gdy doszło do spotkania, nie było wątpliwości, że Robert i Eddy są braćmi rozdzielonymi po narodzinach i adoptowanymi przez dwie nieznające się rodziny.
Przypadek nagłośniły lokalne media. Krótko po tym, jak sprawa ujrzała światło dzienne z Robertem i Eddym skontaktował się ich rówieśnik, David Kellman z Queens, który wyglądał, mówił i zachowywał się jak oni. Zaginieni bracia okazali się być nie bliźniętami, a trojaczkami.
Cała trójka miała ze sobą wiele wspólnego, od gustu kulinarnego po ulubioną markę papierosów. Natychmiast między zawiązała się nić porozumienia.
- Nasze pierwsze spotkanie to kompletny surrealizm - przyznaje Robert - Ale była to radość, jakiej nie doświadczyłem jeszcze nigdy w życiu.
Bracia zamieszkali razem i zapisali się na te same kursy na uczelni.
Szczęśliwe odnowienie rodzinnych więzów nie kończy historii trojaczków. Dramatyczny zwrot akcji miał dopiero nadejść. Chłopcy szybko odkryli, że byli ofiarami okrutnego eksperymentu. Za ich rozdzielenie odpowiada Peter Neubauer, psychiatra z Nowego Jorku. Lekarz wykorzystał dzieci do weryfikacji teorii "natura vs. wychowanie". Ani Neubauer, ani agencja adopcyjna nigdy nie powiadomili rodzin o tym, że adoptowani przez nie chłopcy mają braci. Wiedziały jedynie, że adoptowani malcy biorą udział w badaniach nad rozwojem.
Trojaczki były obserwowane przez całe życie. Raz w roku każdy z chłopców poddawany był badaniom i testom w Child Development Centre na Manhattanie, które w późniejszym czasie połączyło się z organizacją The Jewish Board. Eksperymentatorzy filmowali testy, wywiady z chłopcami oraz ich rodzinami.
Claire Kellman, przybrana mama Davida, we wspomnianym filmie dokumentalnym zdradza pewne zastanawiające informacje z życia syna:
- David bardzo wcześnie zaczął mówić. Pamiętam, jak budził się i powtarzał, że ma brata. Wszyscy rozmawialiśmy o tym jego wyimaginowanym bracie - wspomina kobieta.
Adopcyjni rodzice całej trójki byli wściekli na badaczy, gdy prawda wyszła na jaw. Niewiele jednak mogli zrobić, gdyż najwyraźniej w owych czasach prawo nie zabraniało przeprowadzania eksperymentów podobnych do tego, który przeprowadził dr Neubauer ze swoim zespołem.
Niestety, jeden z braci, Eddy, w wieku 33 lat odebrał sobie życie. Mężczyzna cierpiał na głęboką depresję. Robert i David do tej pory oczekują na przeprosiny od organizacji Jewish Board. Domagają się także odszkodowania oraz dokumentacji z badań, w których uczestniczyli. Jewish Board odmówiła udziału w filmie przedstawiającym losy braci, wydała za to oświadczenie, w którym czytamy, że nie popiera działań doktora Neubauera oraz docenia fakt, że film stworzył okazję do publicznego dyskursu na ten temat i być może zachęci inne osoby do wglądu do swoich danych.
Profesor Nancy Segal, psycholog i autorka książki "Accidental Brothers" spotkała się z doktorem Neubauerem niedługo przed jego śmiercią. Jak wyznała w rozmowie z The Times, najbardziej uderzyło ją to, że badacz nie okazał żadnej skruchy z powodu tego, co zrobił. W dalszym ciągu uważał, że postąpił słusznie.

Dodano: 13.02.2022
autor: Jackson
Dodano: 13.02.2022
autor: Jackson

Kim była Mary Ann Bevan? Tragiczna historia „Najbrzydszej kobiety na świecie”.

czytaj dalej
Trzy lata po ślubie życie Mary Ann zamieniło się w koszmar - ciało kobiety zaczęło się gwałtownie zmieniać. Było to następstwem akromegalii, czyli tzw. "choroby gigantów". Kolejnym ciosem była śmierć ukochanego męża Thomasa. Mary Ann została bez środków do życia i podjęła radykalną decyzję, zdecydowała się na największe upokorzenie swojego życia - wystartowała w konkursie na najbrzydszą kobietę świata i zaczęła występować w cyrku.
Mary Ann Webster urodziła się 20 grudnia 1874 roku w dużej rodzinie na wschodnim krańcu Londynu. Przez całe dzieciństwo nie różniła się niczym od swojego rodzeństwa. Z zawodu była pielęgniarką. Żyła w szczęśliwej rodzinie z dwójką czwórką dzieci oraz mężem Thomasem.
Mary Ann Bevan nie zawsze była „brzydka”, wyglądała tak samo jak każda inna młoda kobieta tamtych czasów, a nawet była uważana za atrakcyjną.
Bevanowie prowadzili szczęśliwe, owocne życie. Niestety, Thomas zmarł nagle w 1914 roku, pozostawiając Mary z czwórką dzieci na utrzymaniu. Niedługo po stracie męża kobieta zaczęła wykazywać objawy akromegalii, zaburzenia charakteryzującego się nadprodukcją hormonów wzrostu w przysadce mózgowej.
Akromegalia jest jednym z rzadszych schorzeń przysadki i dziś można ją leczyć, jeśli zostanie wykryta odpowiednio wcześnie. Jednak ze względu na ograniczenia medycyny na początku XX wieku Bevan nie miała możliwości leczenia ani zapobiegania tej chorobie i wkrótce odkryła, że zmienia się nie do poznania.
Mając świadomość, że musi sama utrzymać rodzinę, zdecydowała się na najtrudniejszy krok w swoim życiu.
Kobieta postanowiła wystartować w konkursie na "najbrzydszą kobietę świata". Mary Ann Bevan zdobyła niechlubny tytuł, a także nagrodę pieniężną w wysokości 50 funtów, które zasiliły jej rodzinny budżet. Jej wygląd wzbudził tak duże zainteresowanie, że zaproponowano jej pracę w cieszącym się wówczas wielkim zainteresowaniem brytyjskim cyrku. Zdesperowana kobieta, dla dobra swoich dzieci, zdecydowała się na to upokorzenie i wkrótce zaczęła występować m.in. u boku kobiety z brodą i bliźniąt syjamskich.
Mary zrozumiała, że udział w "pokazach ludzkiego cyrku" stał się dla jej rodziny szansą na lepsze życie. Podróżowała od Nowego Jorku po Paryż. Udało jej się również osiągnąć cel, jakim było utrzymanie swoich dzieci: w ciągu zaledwie dwóch lat występów w Nowym Jorku zarobiła 20 000 funtów, czyli mniej więcej 1,6 miliona dolarów w 2022 roku. Zmarła w wieku 59 lat, z dala od domu. Dzieci spełniły jej wolę i sprowadziły ciało matki do Anglii.
Sto lat później wygląd Mary Ann, po raz kolejny stał się obiektem drwin. Zdjęcie kobiety zostało wykorzystane przez brytyjskiego potentata Hallmark Cards na wyprodukowanej przez firmę kartce urodzinowej. Wizerunek Mary Ann Bevan miało być żartobliwą przestrogą przed randkami w ciemno. Na szczęśćie jeden z holenderskich lekarzy podjął szybką interwencję, po której Hallmark Cards zobowiązało się wstrzymać z produkcją obraźliwych kartek.
Mary Ann Webster urodziła się 20 grudnia 1874 roku w dużej rodzinie na wschodnim krańcu Londynu. Przez całe dzieciństwo nie różniła się niczym od swojego rodzeństwa. Z zawodu była pielęgniarką. Żyła w szczęśliwej rodzinie z dwójką czwórką dzieci oraz mężem Thomasem.
Mary Ann Bevan nie zawsze była „brzydka”, wyglądała tak samo jak każda inna młoda kobieta tamtych czasów, a nawet była uważana za atrakcyjną.
Bevanowie prowadzili szczęśliwe, owocne życie. Niestety, Thomas zmarł nagle w 1914 roku, pozostawiając Mary z czwórką dzieci na utrzymaniu. Niedługo po stracie męża kobieta zaczęła wykazywać objawy akromegalii, zaburzenia charakteryzującego się nadprodukcją hormonów wzrostu w przysadce mózgowej.
Akromegalia jest jednym z rzadszych schorzeń przysadki i dziś można ją leczyć, jeśli zostanie wykryta odpowiednio wcześnie. Jednak ze względu na ograniczenia medycyny na początku XX wieku Bevan nie miała możliwości leczenia ani zapobiegania tej chorobie i wkrótce odkryła, że zmienia się nie do poznania.
Mając świadomość, że musi sama utrzymać rodzinę, zdecydowała się na najtrudniejszy krok w swoim życiu.
Kobieta postanowiła wystartować w konkursie na "najbrzydszą kobietę świata". Mary Ann Bevan zdobyła niechlubny tytuł, a także nagrodę pieniężną w wysokości 50 funtów, które zasiliły jej rodzinny budżet. Jej wygląd wzbudził tak duże zainteresowanie, że zaproponowano jej pracę w cieszącym się wówczas wielkim zainteresowaniem brytyjskim cyrku. Zdesperowana kobieta, dla dobra swoich dzieci, zdecydowała się na to upokorzenie i wkrótce zaczęła występować m.in. u boku kobiety z brodą i bliźniąt syjamskich.
Mary zrozumiała, że udział w "pokazach ludzkiego cyrku" stał się dla jej rodziny szansą na lepsze życie. Podróżowała od Nowego Jorku po Paryż. Udało jej się również osiągnąć cel, jakim było utrzymanie swoich dzieci: w ciągu zaledwie dwóch lat występów w Nowym Jorku zarobiła 20 000 funtów, czyli mniej więcej 1,6 miliona dolarów w 2022 roku. Zmarła w wieku 59 lat, z dala od domu. Dzieci spełniły jej wolę i sprowadziły ciało matki do Anglii.
Sto lat później wygląd Mary Ann, po raz kolejny stał się obiektem drwin. Zdjęcie kobiety zostało wykorzystane przez brytyjskiego potentata Hallmark Cards na wyprodukowanej przez firmę kartce urodzinowej. Wizerunek Mary Ann Bevan miało być żartobliwą przestrogą przed randkami w ciemno. Na szczęśćie jeden z holenderskich lekarzy podjął szybką interwencję, po której Hallmark Cards zobowiązało się wstrzymać z produkcją obraźliwych kartek.

Dodano: 11.02.2022

Brytyjska aktorka Emilia Clarke, znana między innymi z serialu Gra o Tron, przeżyła dwa wylewy krwi do mózgu spowodowane pęknięciem tętniaków.

czytaj dalej
Emilia Clarke kilka lat temu zaskoczyła fanów wyznaniem, że po 1. sezonie "Gry o tron" pękł jej tętniak w mózgu, a 2. sezon kręciła zamroczona morfiną, po przejściu trudnej operacji i rehabilitacji.
"Miałam dwa krwotoki do mózgu, co z grubsza przekłada się na udary. To najprostszy sposób, żeby to opisać. Pierwszy miałam zaraz po nakręceniu 1. sezonu "Gry o tron". Tak więc to było interesujące – czekanie, czy nie umrę i czy będę w stanie zrobić kolejny sezon".
Aktorka w pełni wyzdrowiała i postanowiła wykorzystać swoje doświadczenia, by pomóc osobom z podobnymi problemami. Emilia Clarke założyła fundację dla osób, które są w trakcie rekonwalescencji po urazach mózgu.
"Miałam dwa krwotoki do mózgu, co z grubsza przekłada się na udary. To najprostszy sposób, żeby to opisać. Pierwszy miałam zaraz po nakręceniu 1. sezonu "Gry o tron". Tak więc to było interesujące – czekanie, czy nie umrę i czy będę w stanie zrobić kolejny sezon".
Aktorka w pełni wyzdrowiała i postanowiła wykorzystać swoje doświadczenia, by pomóc osobom z podobnymi problemami. Emilia Clarke założyła fundację dla osób, które są w trakcie rekonwalescencji po urazach mózgu.

Dodano: 09.02.2022
autor: MaulWolf

Amou Haji uznawany jest za najbrudniejszego człowieka na świecie. 85 letni mężczyzna nie myje się od 66 lat.

czytaj dalej
Najbrudniejszy człowiek świata, obywatel Iranu Amou Haji 66 lat temu postanowił przestać się myć. Nie przyszło mu to ze szczególnie dużym trudem, bo w wiosce Dazdzhah w prowincji Dherm Fars, w której spędził całe życie, woda jest towarem luksusowym. Mieszkańcy wioski od wieków obywają się bez łazienek, pryszniców, wanien, a nawet kranów.
Dlaczego Amou Haji się nie myje? Mężczyzna uważa, że mycie się przynosi choroby, więc nie prowokuje losu i unika wody jak ognia. Choć większość osób szybko zaprzeczyłaby jego teorii, to trzeba zauważyć, że Amou dożył sędziwego wieku, pomimo pokrywającego go brudu i czuje się świetnie. Uważa, że życie w zgodzie z naturą sprawiło, iż jest w świetnej kondycji.
Dlaczego Amou Haji się nie myje? Mężczyzna uważa, że mycie się przynosi choroby, więc nie prowokuje losu i unika wody jak ognia. Choć większość osób szybko zaprzeczyłaby jego teorii, to trzeba zauważyć, że Amou dożył sędziwego wieku, pomimo pokrywającego go brudu i czuje się świetnie. Uważa, że życie w zgodzie z naturą sprawiło, iż jest w świetnej kondycji.
Źródło: www.dailymail.co.uk

Dodano: 08.02.2022
autor: HjakHajto

W Tokio funkcjonuje Restauracja Pomylonych Zamówień, której goście nigdy nie wiedzą, czy dostaną zamówiony posiłek.

czytaj dalej
Restauracja zatrudnia osoby z demencją. Jak tłumaczą ludzie związani z restauracją, ma ona stanowić miejsce, w którym ludzie liczą się z tym, że inni popełniają błędy, ale im to nie przeszkadza.

Dodano: 07.02.2022
autor: MaulWolf

Michael Kearney. Genialny milioner. Najmłodszy, bo zaledwie dziesięcioletni magister w USA. Jako 17-latek był już uniwersyteckim wykładowcą.

czytaj dalej
Pierwsze słowa Michael wypowiedział jako czteromiesięczne niemowlę, gdy miał pół roku, poinformował swojego pediatrę: „Mam zapalenie lewego ucha”. W wieku dziesięciu miesięcy nauczył się czytać, maturę zdał jako sześciolatek, a w wieku 14 lat obronił magistra biochemii, mając 18 lat dołożył do tego taki sam stopień z informatyki. Michael zaczał przekłądać swoją wiedzę na pieniądze. Zaczał brać udział w różnych teleturniejach. W 2008 roku został milionerem, wygrywając w Entertainment Tonight inkasując 1000000 dolarów.

Dodano: 07.02.2022
autor: MaulWolf

Brendenn Bremmer to Amerykanin, który mając 18 miesięcy potrafił już czytać, w wieku 3 lat potrafił grać na fortepianie i rozwiązywać zadania szkolne na poziomie pierwszoklasisty oraz stwierdził, że nie będzie chodził więcej do przedszkola.

czytaj dalej
Brendenn w wieku 10 lat skończył szkołę średnią i poszedł na studia, a 4 lata później, w wieku 14 lat popełnił samobóstwo, strzelając sobie w skroń z pistoletu ojca. Tuż przed śmiercią udzielił wywiadu, w którym żalił się, że „Ameryka to kraj żądający perfekcji”.

Dodano: 07.02.2022
autor: MaulWolf

Francuski artysta o pseudonimie Ememem łata dziury w przestrzeni miejskiej kolorowymi mozaikami.

czytaj dalej
Na ślady jego pracy możemy już natrafić w Lyonie, Paryżu, Turynie, Oslo, Szkocji, Madrycie i Mediolanie. Twórca nazywa swoją twórczość flackingiem (od francuskiego „flaque”, czyli kałuża). Wypełnianie ubytki w drogach i murach kolorowymi płytkami ceramicznymi. We Francji nazywany jest „chirurgiem chodnika”.

Dodano: 07.02.2022