cookies

Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Najlepsze wpisy

Coś tropi i zabija ogromne rekiny - naukowcy w końcu odkryli co to takiego. Będziecie zaskoczeni.
logo-head
czytaj dalej
Naukowcy co jakiś czas znajdują wyrzucone na brzeg truchła rekinów. Ciała są niemal nienaruszone, jednak brakuje w nich jednego istotnego narządu. Mowa o wątrobie rekina. Jest ona bogata w prozdrowotny olej, w którym nie tylko my, ludzie, zasmakowaliśmy. Okazuje się, że stanowi on również przysmak orki oceanicznej. 

Naukowcy badali tą sprawę, ponieważ nie dawała im ona spokoju. Po czasie wyszło na jaw, że łowcami są tutaj właśnie orki oceaniczne. Rekiny są jednak tego w pełni świadome, bowiem gdy w okolicy tylko pojawia się taka orka, rekin natychmiast zmienia swoje terytorium i nie pokazuje się na starych śmieciach przez długi czas, nawet jeśli orka tylko przepływała obok i nie pokazała się tam więcej. 

Orki często polują w stadzie. Rekiny natomiast najczęściej są samotnikami. Nic więc dziwnego, że orki mają przewagę. Do tego zwierzęta te mają dobrą strategię walki z żarłaczami białymi. Wystarczy, że obracają je brzuchem do góry i w takiej pozycji rekin po prostu się topi. Wszystko przez jego niezwykłą budowę, która uniemożliwia mu pływanie w takiej pozycji. 
Dodano: 02.02.2022
10-latkowie torturowali i zamordowali 3-letniego chłopca. Sprawa zabójstwa Jamesa Bulgera.
logo-head
czytaj dalej

Tylko 32 dni dzieliło tego uroczego chłopczyka od świętowania kolejnych urodzin. Gdyby okrutny los nie wydał go na pastwę morderców, miałby szansę zdmuchnąć 3 świeczki na torcie. 16 marca 1993 roku zapewne otwierałby prezenty wraz z rodzicami, beztrosko bawił się i śmiał. Jeszcze bardzo długo nie wiedziałby, że świat bywa miejscem autentycznie potwornym. 

Niestety, stało się inaczej. 

Gdyby nie Robert Thompson i Jon Venables niewinny James Patrick Bulger byłby dziś 31-letnim mężczyzną. Jednak uśmiech na jego słodkiej twarzy zgasł na zawsze. O wiele za wcześnie, w niewiarygodnie koszmarnych okolicznościach. 

Co wydarzyło się 12 lutego 1993 w centrum handlowym, na torach kolejowych? By odpowiedzieć na to pytanie, musimy przenieść się w czasie. 

Jest piątek, 12 lutego 1993 roku. W 40 tysięcznym, angielskim miasteczku Kirby nie wiele się dziś dzieje. Dzień nie różni się od podobnych dni. To zwykły piątek. Poranek jest spokojny, nic nie wskazuje, że już za parę godzin wydarzy się coś, co zwróci uwagę całego świata. Kirby stanie się miastem rodem z najgorszego horroru. 

Trudno sobie nawet wyobrazić, co czuła tego dnia mama małego Jamesa. Do godziny 15.42 jej świat zapewne był światem wielkich wzruszeń i nadziei, jakich doświadczają wszystkie matki na świecie. Niestety, już chwilę po 15.42 poczuła jak niepokój i złe przeczucia zaciskają swoje stalowe dłonie na jej szyi. 

Oderwała przecież wzrok od małego Jamesa tylko na chwilę i tylko po to, by zamówić steki u rzeźnika. To była przecież chwila, co mogło się stać? Chłopiec grzecznie czekał na mamę przy wejściu do sklepu. Gdzie zatem się podział? 

Możemy sobie tylko wyobrażać, jak rozbieganym wzrokiem matka przeczesywała przestrzeń centrum handlowego. Poszukiwała swojego jedynego dziecka, choć nie pierwszego. Była już raz w ciąży, niestety jej pierwsze dziecko zmarło tuż po porodzie. 

Sklep AR Tyma sprzedawał wyśmienite mięso na parterze centrum handlowego. I jak się później okazało, znajdował się w zasięgu kamer przemysłowych, które czuwały nad bezpieczeństwem klientów. 

Przez chwilę w polu ich widzenia znalazł się także malutki James, który trzymał ufnie dłonie starszego chłopca. Jeszcze przed chwilą jego dłoń ściskała mama. Denise nie mogła wiedzieć, że zwalniając uścisk dłoni, pozwalając chłopcu na trochę samodzielności, ostatecznie pieczętuje jego los i traci go na całe życie. 

Dokładnie o godzinie 15.42 malutki James był już w rękach niewiele wyższych od niego porywaczy. Szczegóły poprzedzające uprowadzenie, również zarejestrowane na taśmach kamery, ujawniają przerażające fakty. 

Mordercy, sami będący jeszcze dziećmi, ważącymi ledwo 40 kilogramów, działali jak metodyczni predatorzy. Tego dnia zjawili się w centrum handlowym w bardzo konkretnym celu. Długo, ze spokojem wybierali ofiarę, śledzili ją. 

Nim wpadli na koszmarny pomysł uprowadzenia dziecka, przez kilka godzin wałęsali się po sklepach, nudzili się, dla rozrywki kradli. Słodycze, baterie, puszkę farby. Wszystkie te przedmioty, tak absurdalnie nieprzydatne dzieciom w momencie kradzieży, staną się tak przerażająco przydatne w momencie bestialskiego zabijania Jamesa. 

Jaki mieli plan? Prosty i jak się okazało wykonalny. Chcieli uprowadzić jakieś dziecko, tylko po to, by ku własnej uciesze rzucić je pod koła rozpędzonych aut. Tym dzieckiem okazał się bezbronny James Patrick Bulger. 

Kilkanaście minut później, w odległości około ćwierć mili od centrum handlowego rozpoczął się drugi akt zbrodni. Nim mały James dozna pierwszych urazów głowy, nim pierwszy ból zdławi jego szloch, 36 mieszkańców miasteczka minie obojętnie tę trójkę. 

Nie zareaguje, nie spyta, co robią bez opieki w tak niebezpiecznym dla dzieci miejscu. 36 mieszkańców nie powstrzyma narastającej fali przemocy. Nie uratuje życia drobnego dwulatka, nad którym pastwią się starsi chłopcy. Na jego nieszczęście wyglądający bardzo niewinnie. 

Tylko 2 naocznych świadków podejmie próbę zrozumienia sytuacji, szybko uzna ją jednak za typową. Ot, dwóch starszych braci pogrywa sobie z młodszym rodzeństwem. 

Jeszcze nie krwawa, ale już bardzo bolesna odyseja trwa dłuższą chwilę. Chłopcy odwiedzają nawet sklep zoologiczny. Wreszcie docierają do nieczynnej stacji kolejowej Walton & Anfield, gdzie ich mordercze potrzeby w pełni dochodzą do głosu. 

Trudno dziś rozstrzygnąć, który z nich zaczął. Jedno jest pewne, że puszka niebieskiej farby dość szybko uderzyła dwulatka w lewe oko. Zainicjowała przerażający spektakl okrucieństwa. Robert Thompson i Jon Venables kopali, obrzucali ciało malca cegłami, kamieniami, niemal wszystkim, co wpadło im pod rękę. Posunęli się nawet do dławienia o wiele mniejszego, słabszego, przerażonego chłopczyka bateriami, które wkładali z pasją do jego ust. 

Trudno dziś także rozstrzygnąć, jak długo trwała ta swoista egzekucja. Kres cierpienia dziecka najprawdopodobniej przyniósł, któryś z 42 ciosów zadanych ciężkim, stalowym prętem. Pogruchotana w 10 miejscach czaszka malca wyglądała jak skorupka jajka okładana młotkiem. 

Robert Thompson i Jon Venables, którzy 12 lutego 1993 stali się nastoletnimi mordercami, jednymi z najmłodszych w historii, nie poprzestali na tym. Dalej działali w metodyczny, przemyślany sposób, doskonale zdając sobie sprawę, z tego, co właśnie się wydarzyło. Jak rasowi przestępcy chcieli uniknąć kary. Wpadli na pomysł upozorowania wypadku. W tym celu ułożyli ciało Jamesa Bulgera na torach, licząc na to, że wkrótce przejedzie po nich pociąg i ostatecznie zatrze ślady ich bestialstwa. Tak też się stało. Pociąg przepołowił ciało malca, ale nie zatarł śladów zbrodni. 

Dwa dni później ciało Jamesa zostało znalezione.  

Każda zbrodnia rodzi w nas potrzebę zrozumienia i poznania motywów. Co kierowało tymi koszmarnymi dziećmi?  

Dlaczego dopuścili się czegoś tak nieludzkiego? Jedną z hipotez, wielokrotnie na przestrzeni lat weryfikowaną i badaną, był motyw seksualny. Nie został on jednak nigdy ostatecznie potwierdzony. 

O ile ujęcie sprawców, dzięki zapisom monitoringu było zadaniem stosunkowo łatwym, o tyle zrozumienie tych dzieci, jest zadaniem trudnym. Być może nawet niewykonalnym. 

Detektyw Albert Kirby z policji w Merseyside, który dowodził śledztwem z pomocą monitoringu, dzięki współpracy lokalnej społeczności był w stanie szybko wskazać winnych. Tym bardziej, że ich ubrania naznaczone były krwią i niebieską farbą. Testy DNA potwierdziły zgodność pobranych próbek. 

Dowodem okazał się także siniak na twarzy Jamesa, którego wzór pasował do kształtu buta Jona Venablesa. 

Dowody jednoznacznie wskazywały winnych, którym już 20 lutego 1993 roku postawiono zarzut zabójstwa Jamesa Patricka Bulgera. 

Sprawa z racji swojej niecodzienności budziła zainteresowanie mediów, w których zabójcom nadano pseudonimy Dziecko A (Robert Thompson) i Dziecko B (Jon Venables). Proces od początku budził niezwykle żywe, a nawet groźne reakcje. Rodzice młodych zbrodniarzy wielokrotnie otrzymywali pogróżki. W trosce o ich bezpieczeństwo zostali przesiedleni do innych miast. 

Sam proces rozpoczął się po wielu miesiącach śledztwa – nomen omen – 1 listopada 1993 roku. Chłopcy byli sądzeni w sądzie dla dorosłych, co wiele lat później zostało skrytykowane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że proces nie miał sprawiedliwego przebiegu. 

Pierwszym zadaniem, jakie przed sobą postawił główny oskarżyciel Richard Henriques, było podważenie zasady, w myśl której małe dzieci nie mogą być sądzeni jak dorośli. Formuła doli incapax, która mogłaby znacząco przesądzić o ich przyszłości, nie została wobec nich zastosowana.  

Uznano, że wiek nie był okolicznością, która uniemożliwiałaby im zrozumienie swoich działań. Zdaniem oskarżycieli byli w stanie odróżnić dobro od zła. 

W toku śledztwa udało się ustalić, że to Robert Thompson w głównej mierze odpowiadał za uprowadzenie Jamesa, a Jon Venables był z kolei pomysłodawcą zaprowadzenia go na tory kolejowe. 

24 listopada 1993 roku chłopcy zostali skazani przez sędziego Justice'a Morlanda na co najmniej 8 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie zadowolił jednak opinii publicznej, która z pomocą gazety The Sun zainicjowała kampanię, mającą na celu wydłużenie wyroków. Ostatecznie Thompson i Venables mieli spędzić w więzieniu 15 lat. 

Obaj skazani, cierpiący na zespół stresu pourazowego, w trakcie odsiadywania wyroków otrzymali edukację oraz poddani zostali terapii. 

Niespodziewanie w 2001 roku zostali warunkowo zwolnieni. Wraz ze zwolnieniem używali nowych tożsamości. Żyli w formule, jaką objęte są osoby z programu ochrony świadków. Nie mogli się kontaktować ze sobą, z rodziną Jamesa Bulgera oraz odwiedzać regionu Merseyside. 

Niewiele wiadomo o losach Thompsona, znacznie więcej za to informacji przeciekło o zachowaniach i kolejnych problemach z prawem Jona Venablesa. Jego niezdrowe zainteresowanie dziećmi, problemy z alkoholem, narkotykami sprawiły, że kilkukrotnie był on izolowany od społeczeństwa. 

Tragedia, jaka spotkała rodziców Jamesa, niestety położyła się cieniem na ich relacjach i ostatecznie była przyczyną ich rozstania. Ralph i Denise Bulger dziś żyją osobno. Założyli nowe rodziny i doczekali się kolejnych dzieci. Denise ma 2 synów, a Ralph 3 córki.  

Dodano: 16.01.2022
Poszła na randkę z Tindera, skończyła poćwiartowana w workach na śmieci.
logo-head
czytaj dalej

Na Tinderze można znaleźć miłość, ale niestety na 24-letnią Sydney Loofe czekała śmierć.

Sydney Loofe pracował w sklepie z narzędziami w mieście Lincoln. Jej rodzice, George i Susie, mieszkali w mieście oddalonym o trzy godziny jazdy samochodem, jednak codziennie utrzymywali ze sobą kontakt. 

Sydney była "nowa" w Lincoln, nie miała jeszcze zbyt wielu znajomych, dlatego pewnego dnia postanowiła założyć konto na Tinderze z zamiarem poznania jakiejś sympatycznej dziewczyny, z którą mogłaby stworzyć poważny związek. To tam poznała Bailey Boswell. 

Zaczęło się od bardzo niewinnej rozmowy, kontakt był intensywny, do tego stopnia, że dziewczyny po trzech dniach postanowiły się spotkać. 

14 listopada Bailey przyjechała po Sydney, dziewczyny spędziły czas na rozmowach i paleniu marihunany, okazało się, że znalazły "wspólny język". Pierwsza randka okazała się sukcesem i postanowiły spotkać się również kolejnego dnia. 

15 listopada 2017 roku, Bailey odebrała Sydney z pracy. Młoda dziewczyna była bardzo entuzjastycznie nastawiona. Przed spotkaniem zamieściła na snapchacie selfie i podpisała je słowami: „Gotowa na spotkanie". Sydney myślała, że spotkanie będzie podobne do tego z poprzedniego dnia, gdy włóczyły się po mieście i paliły "trawkę" - jednak Bailey miała inny plan. Zaprosiła Sydney do swojego mieszkania, które wynajmowała z Aubreyem Trailem, który był jej partnerem, o czym Sydney nie miała pojęcia. 

Następnego dnia kobieta nie pojawiła się w pracy. Wtedy rodzina 24-latki nabrała podejrzeń. Bliscy zaczęli się martwić, że dziewczynie mogło stać się coś złego.

Ta historia nie ma niestety happy endu. 

Ciało Sydney zostało odnalezione dopiero po 19 dniach. Było umieszczone w zaroślach w okolicach jej domu. Rozczłonkowane zwłoki 24-latki znajdowały się w 14 workach na śmieci porzuconych w polu. Ciało zostało pocięte na 14 kawałków. Widniały na nich ślady obrażeń, świadczące o tym o tym, że ofiara przed śmiercią desperacko walczyła o życie.

Podczas procesu trzy kobiety zeznały, że Trail wyznawał tzw. kult seksu i przekonywał ofiary, że jest wampirem, który potrafi latać i czytać w myślach. Kobiety powiedziały, że wszystkie zostały zrekrutowane przez konto jego dziewczyny Bailey Boswell na Tinderze w okresie od lipca do listopada 2017 roku. Według ich relacji, Trail kazał się nazywać „tatusiem”. 

Zarówno Aubrey Trail oraz Bailey Boswell zostali uznani za winnych dokonania zabójstwa i jego wcześniejszego zaplanowania oraz poćwiartowania ciała Sidney. Aubray został skazany na karę śmierci, natomiast Bailey Boswell spędzi całe życie w więzieniu bez możliwości wcześniejszego wyjścia. 

Źródło:  www.dailymail.co.uk
Dodano: 15.01.2022
autor: Jackson
Poznajcie Kristel, "nawróconą" mięsożerną, która prawie 4 lata była weganką, aż zrozumiała, że jej to nie służy i wróciła do jedzenia mięsa.
logo-head
czytaj dalej
Kristal udostępniła w sieci dwa zdjęcia, które opisują jej samopoczucie na diecie wegańskiej i tej, która w swoim składzie ma mięso.

Dziewczyna napisała:  "Po lewej, weganka od prawie 4 lat, dieta bogata w owoce i warzywa"

"Po prawej trzy tygodnie na diecie bogatej w mięso. Poprawiła mi się cera i twarz nie jest opuchnięta. Jednak najlepsze jest to, że przestałam się czuć umierająca" - napisała na Twitterze.
Dodano: 26.01.2022
13 ukraińskich żołnierzy broniło do ostatniej chwili maleńkiej Wyspy Węży. Wyspa została zrównana z ziemią, bo obecny na niej oddział straży nie poddał się. Wszyscy zginęli.
logo-head
czytaj dalej
"Tu rosyjski okręt wojenny, powtarzam. Oddacie broń i skapitulujcie, inaczej otworzę ogień. Słyszycie mnie?" - mówił Rosjanin do ukraińskich pograniczników.

Ukraiński strażnik graniczny: "Rosyjski okręcie wojenny - Pierd** się".
Dodano: 25.02.2022
Namówiła swojego 17 letniego chłopaka, aby się zabił. Przez telefon słuchała jak umiera.
logo-head
czytaj dalej
Michelle Carter to obecnie 25-letnia, z wyglądu niewinna dziewczyna, która namówiła swojego młodszego chłopaka do popełnienia samobójstwa. Sąd skazał ją na nieco ponad rok pozbawienia wolności. Michelle i Conrad Roy poznali się na wakacjach na Florydzie. Mimo, że pochodzili z różnych miast i na co dzień nie mieli możliwości się spotykać, postanowili stworzyć związek na odległość. Kontaktowali się ze sobą telefonicznie, listownie oraz za pośrednictwem internetu.

Zarówno Michelle jak i Roy cierpieli na depresję. W momencie kiedy się poznali chłopak miał już za sobą kilka nieudanych prób samobójczych. Gdy związek pary trwał, Roy znowu zaczął myśleć o samobójstwie. Niestety, jego dziewczyna zamiast mu pomóc postanowiła utwierdzić go w przekonaniu, że w jego przypadku samobójstwo jest dobrym wyjściem. Stwierdziła, że takie posunięcie uwolni go od cierpienia, którego doświadcza. Szczególne przerażenie robią wiadomości, które Carter wysyłała chłopakowi, gdy ten miał 17 lat. Przez dwa tygodnie Roy dostawał wiadomości takie jak ta: „Ciągle to odkładasz i mówisz, że to zrobisz, ale nigdy nie robisz. Zawsze tak będzie, jeżeli nie weźmiesz się za to”.

Chłopak zabił się 12 lipca 2014 roku. Otruł się tlenkiem węgla w ciężarówce zaparkowanej na parkingu. Tuż przed odebraniem sobie życia Roy zadzwonił do Michelle. Wahał się czy popełnić samobójstwo. Dziewczyna, zamiast odwieść go od tego pomysłu, tylko go zachęciła: 

„Myślałam, że chcesz to zrobić. To jest właściwy moment, jesteś gotowy. Zrób to, kochanie. W niebie będziesz szczęśliwy. Koniec z bólem. To normalne, że się boisz. W końcu zaraz masz umrzeć” - miała powiedzieć mu przez telefon. Następnie słuchała jak umiera. Sąd skazał ją na 15 miesięcy więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci. Carter opuściła zakład karny 5 miesięcy przez terminem, ze względu na dobre sprawowanie. 

"Pani Carter była wzorową więźniarką. Brała udział w różnych programach, pracowała w więzieniu, była uprzejma dla naszych pracowników i wolontariuszy, dogadywała się z innymi więźniami, a my nie mieliśmy z nią żadnych problemów z dyscypliną" - chwali ją w rozmowie z mediami Jonathan Darling, rzecznik prasowy Biura Szeryfa Hrabstwa Bristol.

Na HBO GO znajdziecie serial dokumentalny pod tytułem: "Kocham Cię, teraz umieraj" - Dokument przedstawia sprawę samobójstwa nastoletniego Conrada Roya.
Źródło:  www.hamiltonnews.com
Dodano: 20.01.2022
autor: HjakHajto
Zwłoki przez 13 lat wisiały na drzewie. Zagnieździły się w nich osy, pszczoły i wiewiórki.
logo-head
czytaj dalej

To pierwszy taki przypadek na świecie! Naukowcy z Wrocławia odkryli ciało samobójcy, który 13 lat temu powiesił się na świerku w jednym z dolnośląskich lasów, a w jego zwłokach zamieszkały osy, pszczoły i wiewiórki. Dotąd nikt wcześniej nie natknął się na tak nietypowe „miejsce” gniazdowania tych gatunków.

Niezidentyfikowany jeszcze mężczyzna najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Jego ciało przez 13 lat wisiało ponad 25 metrów nad ziemią, dlatego trudno było je dostrzec w gęstym lesie. W 2016 roku zwłoki odnaleziono przez przypadek, a po tym jak dostarczono je do Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zainteresowali się nimi naukowcy. Nic dziwnego, już w czasie wstępnych badań okazało się, że znajdują się w nich gniazda osy zwyczajnej, pszczoły miodnej i wiewiórki pospolitej. Efekty swojej pracy badacze zaprezentowali w prestiżowym piśmie „Forensic Science International”.

Wyjątkowość naszego odkrycia polega na tym, że nikt wcześniej przed nami nie miał okazji opisać takiego przypadku gniazdowania tych gatunków zwierząt we wnętrzu zwłok ludzkich – czytamy na stronie Polsat News wypowiedź dr inż. Marcina Kadeja z Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Wrocławskiego. Co ciekawe, ciało mimo upływu lat było zachowane w bardzo dobrym stanie. Nie bez znaczenia był fakt, że znajdowało się daleko od ziemi, zatem nie miało styczności z padlinożercami i drapieżnikami. Pomogło też... ubranie denata. Miał on na sobie dwie pary spodni, które lepiej chroniły ciało przed zmiennymi warunkami atmosferycznymi i zapobiegły jego fragmentacji.

Dodano: 04.02.2022
autor: MaulWolf
Seryjny morderca wysłał kolejną wiadomość. Do listu dołączył zagadkę i wideo.
logo-head
czytaj dalej
Policyjni cyberłowcy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach szukają autora maila, który sugeruje, że to on zamordował dwie poszukiwane kobiety z Częstochowy. - Rozwiążcie zagadkę, znajdziecie ciała - napisał. Do wiadomości dołączono filmik pornograficzny. - czytamy w serwisie silesia24

Tydzień temu ktoś rozesłał do wielu redakcji i policji wiadomość e-mail. Podpisał się jako "seryjny częstochowski morderca": 

"TO JA, JESTEM SERYJNYM... NIE SZUKAJCIE ALEKSANDRY I OLIWII WIECZOREK I ICH PIESKA... BO ZGINĄ KOLEJNE OSOBY... WSPOMNICIE MOJE SŁOWA I BĘDZIECIE SROGO ŻAŁOWAĆ..."


W piątek media i policja otrzymały drugą wiadomość e-mail od  "seryjnego częstochowskiego mordercy". 

THIS IS THE ZODIAK SPEAKING...
OSTRZEGAŁEM WAS...
NIE SZUKAJTA DZIEWCZYN...
I ICH PIESKA...
EXTRA SEX MIAŁEM...
ŻEBY ZAWSZE TAKI MIEĆ...
ALE MOGĘ ZA TO GAROWAĆ...
ROZWIĄŻCIE ZAGADKĘ...
TO ZNAJDZIECIE CIAŁA...

a6054cce7689868d4c367144b6c5a
f31b90b73cad7e687705a2a6b6f60
369f577f49e28775d388e72bef535f
140d4ba7912f6ea82c3d107bd30c
75cdf85d6b79f6a1cc13826bba682
bb6457a753d091b82d6ae62f3ef83
afecfe05cdb18d9653ea5ed3e286c

Oprócz wiadomości, autor dołączył grafikę, na której widać zamordowaną pewną kobietę oraz krótki plik wideo, na którym widać jak ktoś nagrywał akt seksualny.

Jeden Internautów rozszyfrował zagadkę, wiadomość została zaszyfrowana algorytmem kryptograficznym Message-Digest algorithm 5.

a6054cce7689868d4c367144b6c5a - seryjny
f31b90b73cad7e687705a2a6b6f60 - czestochowa
369f577f49e28775d388e72bef535 - morderca
140d4ba7912f6ea82c3d107bd30c - zodiak
75cdf85d6b79f6a1cc13826bba682 - blisko
bb6457a753d091b82d6ae62f3ef83 - borowce
afecfe05cdb18d9653ea5ed3e286c - jaworek

Trwają ustalania, kto jest nadawcą wstrząsających wiadomości.

Sprawą zaginięcia 45-letniej Aleksandry Wieczorek i jej 15-letniej córki żyje cała Polska. Przypomnijmy, że obie zaginęły 10 lutego bieżącego roku. Niedługo po tym, jak urwał się kontakt z 45-latką, zaginęła Oliwia i jej piesek.

W związku z zaginięciem kobiet zatrzymano 52-letniego Krzysztofa R.. Mężczyzna, który trafił do aresztu, nie przyznał się do winy.
 
Dodano: 20.02.2022
autor: MaulWolf
Unia Europejska bierze się za tatuaże. Wprowadziła zmiany w prawie.
logo-head
czytaj dalej
4 stycznia Komisja Europejska wystosowała rozporządzenie, w którym zawarła zakaz używania wielu składników tuszów do tatuaży, bowiem część tych komponentów została uznana za niedozwoloną w krajach Unii Europejskiej.

Największe obawy ekspertów budzą właściwości składników tuszy, w których znajduje się ponad 4000 chemikaliów, w tym emulgatorów, konserwantów, rozpuszczalników i kolorowych pigmentów.

Tatuatorzy wprowadzają 2,5 miligrama farby w każdy centymetr kwadratowy skóry. "To dużo w porównaniu do typowych wartości granicznych dla substancji toksycznych, które są rzędu mikrogramów na kilogram masy ciała" - przypomina "Zeit Online"

Z czym się to wiąże? Rozporządzenie Unii Europejskiej zakazuje praktycznie całkowicie używania kolorych barwników do tatuowania. Tatuatorzy wykorzytują jeszcze "zapasy" ale i one wcześniej czy później się skończą - a nawet w tej chwili nie jest to zgodne z prawem. Jednyną możliwością są zamienniki bez szkodliwych substacji, jednak powstają one bardzo wolno i póki co nie są dostępne dla artystów.
Dodano: 20.01.2022
Nie jedli mięsa i zrezygnowali z posiadania dzieci, by się nie zestarzeć. Tak wygląda dzisiaj para 60-latków.
logo-head
czytaj dalej
Lu Songxian i Mai Jingting pochodzą z Chin, gdzie są całkiem popularni, choć szczyt ich sławy przypadł na lata dziewiędziesiąte, to do dzisiaj są celebrytami. 

Na początku swojego związku Lu i Mai złożyli sobie obietnicę, że nie będą mieli dzieci oraz nie będą jeść mięsa.

Para twierdzi, że brak dzieci sprawił, że uniknęli dużego stresu, co pozytywnie wpłynęło między innymi na stan ich skóry. Zakochani wciąż wyglądają, jakby byli parą dwudziestokilkuletnich ludzi.

Lu i Mai od 24 lat stawiają na żywność pochodzenia roślinnego i jak mówią ma to z pewnością wpływa na ich wygląd.
Dodano: 06.02.2022
następna strona