Wszystkie wpisy


Obszar, na którym rosły te często niemal 1000-letnie drzewa, już wcześniej był miejscem akcji i protestów wolontariuszy i działaczy na rzecz przyrody.
Julia wspięła się na Lunę (tak nazwała sekowoję, na której zamieszkała) w grudniu 1997, by zejść z niej dopiero w grudniu 1999, kiedy to podpisano umowę z firmą Pacific Lumber gwarantującą ochronę zarówno sekwoi, na której mieszkała Julia, jak i wszystkich drzew na terenie 3 hektarów strefy buforowej wokół.
Sprawą zainteresowane były największe stacje telewizyjne. CNN, BBC czy New York Times. Hill rozmawiała z dziennikarzami przez radio (na drzewie miała telefon zasilany solarnie), ale przyjmowała również śmiałków na drzewie.
Julia otrzymała aktywne wsparcie kilku organizacji, w tym Earth First! oraz wolontariuszy, którzy za pomocą lin dostarczali jej na szczyt drzewa jedzenie i środki mające pomóc w przeżyciu.
Nie było to jednak łatwe. Na szczycie sekwoi Julia musiała mierzyć się z mroźnymi ulewami, wiatrem sięgającym 64 km/h, a także próbami zastraszania jej blisko podlatującymi helikopterami czy próbami ścinania drzewa nocą przez wściekłych przedstawicieli firmy Pacific Lumber.
Julia przez 2 lata żyła na dwóch platformach o bokach mniej więcej 2 na 2 metry. Bez żadnych zabezpieczeń. Podgrzewając posiłki na palniku gazowym i drżąc z zimna podczas chłodnych nocy zawinięta w gruby śpiwór.
Dziś Julia działa jako ekologiczny mówca motywacyjny, pisze książki i jest współzałożycielką fundacji Circle od Life. Wciąż wspiera protestujących i pomaga organizować się małym społecznościom wokół działań na rzecz proekologicznych zmian.



Znany fiński hokeista Teemu Sellanne opisał we właśnie wydanej autobiografii, że musiał zapłacić 55.000 euro mandatu (około 250.000 złotych) za przekroczenie prędkości.
Musiałem już zapłacić 30 i 40 tysięcy euro a ostatnim razem sąd wyliczył mi karę 55 tysięcy euro – wspomina hokeista.
Inny milioner Anders Wikloef, który w czerwcu 2018 roku jadąc bentleyem, przekroczył prędkość o 21 kilometrów przy ograniczeniu 50 zapłacił 63 tysiące euro.





Prezydent Turkmenistanu Gurbanguly Berdymukhamedov chce zasypać popularny wśród turystów krater ze względów ekologicznych i zdrowotnych, a także w ramach zwiększenia wydobycia i eksportu gazu.
"Tracimy cenne zasoby naturalne, za które moglibyśmy uzyskać znaczne zyski i wykorzystać je na poprawę dobrobytu naszych obywateli" – tłumaczy swoją decyzję prezydent Turkmenistanu, który polecił urzędnikom znaleźć odpowiednie rozwiązanie, by ugasić "Wrota piekieł".
Skąd się wzięły "Wrota Piekieł"?
W 1971, podczas wykonywania wiercenia geologicznego koło Kyzylgar, przewiercono płytko położone złoże, tak zwaną kieszeń gazową przez co wszystkie maszyny wiertnicze tam wpadły. W wyniku znacznego obniżenia ciśnienia złożowego teren, na którym znajdowała się wiertnia, zapadł się, pozostawiając lej o głębokości około 20 m i średnicy 70 m. Aby zapobiec zanieczyszczeniu gazem atmosfery, radzieccy naukowcy zdecydowali się go podpalić. Przewidywano, że wypali się po kilku dniach, jednak w zapadlisku, zwanym „wrotami piekieł”, płonie on do dziś






Samochód miał cztery biegi, napęd na tylną oś, silnik o mocy 45 KM, zużywał 18 litrów paliwa na 100 km i osiągał prędkość maksymalną 105 km/h.



„Humphrey jest dla mnie jak syn, jest po prostu jak człowiek, istnieje związek między mną a nim i tego niektórzy ludzie nie rozumieją” - Marius Els dla The Guardian.
